Wojownicy

miirage

- Łopata to nie dla mnie.
Wyprawa to brzmi ciekawie. Jak za starych dobrych czasów gdy to z Ojcem.....
Zaczał wspominać Lancet.
- Ehhh to były czasy. A wiadomi ci czy może szykuje sie coś wiekszego.... Do kogo się zgłosić??

Kamdin

-Ostatnio Gwardia czarodzieja szuka - sowicie zapłacą, wierz mi - sama czarodziejkę łapać poszłam, i jak widzisz, dobrze mi się powodzi.
Uśmiechnęła się.
-To jak, podać coś?

miirage

-Polowanie na czarodzieja. Hmm może być cieżko, i to własnie lubie. To gdzie sie zgłosic trzeba??

Podaj ten kufel piwa z Rakmy no i udziec. Trza sie najeść przed wyprawą.

Kamdin

-Sześć monet się należy.
Rzekła przynosząc po minucie piwo w kuflu i udziec na talerzu.

miirage

-Prosze oto one troche zakurzone bo z dna sakiewki.
Abrans usiadł przy pierwszym wolnym stole i delektował sie pieczoną dziczyzną.
Po posiłku wstał i wyszedł z karczmy szukając czegoś co mogło by go naprowadzić na ślad poszukiwanego czarodzieja

Kamdin

Zgarnąwszy złocisze, Martinje wróciła za ladę...
-Muszę powiedzieć, że warto było założyć tu karczmę.

Theo

Do karczmy wkroczył człowiek. Stanął na jej środku, po czym zaczął bacznie się rozglądać i przypatrywać klientą. Nie znajdując żadnej ciekawej osoby podszedł do lady.
-Podaj mi z łaski swojej dobre piwo- zwrócił się do karczmarki - i udziel informacji wojownikowi poszukującemu przygody.

Kamdin

"Wygląda... chrupko" pomyślała Martinje - ostatnio baaardzo się nudziła. Nalała ciemnego piwa do kufla, a ten po chwili znalazł się przed Theo.
-A czego taki wojownik jak ty chciałby się dowiedzieć od tak skromnej karczmarki jak ja?
Zatrzepotała rzęsami.

Theo

Theo nie zwrócił uwagi na zalotne spojrzenie dziewczyny.
- Przedewszystkim gdzie można nabyć broń- pociągnął z kufla solidnego łyka - i czy są tu jakieś ruiny, niezbadane jaskinie?- teraz na jego twarzy pojawił się uśmiech. "Tylko miło się zachwowuj jak chcesz się czegoś dowiedzieć" pomyślał.

Kamdin

Nieco się zdziwiła.
-Dziwne... przecież jesteś zarejestrowany w Rivangothckiej Arenie - więc powinieneś mieć mnóstwo dobrego ekwipunku, prawda? A co do ruin, to możesz zacząć kopać w Zagajniku Kopurnika. Albo do jaszczura Khapsselhaxxa zajrzeć - napewno będzie miał drobne robótki do wykonania.

Theo

- Zawsze można mieć lepszy - uśmiechnął się, po czym dopił piwo do końca. -Ile się należy? - Po zapłaceniu ruszył do wyjścia, w progu rzucając słodkie "do zobaczenia".

Kamdin

Theo w jednej chwili był mokry od deszczu.
-Ależ urwanie chmury. Może zostanie pan chwilę dłużej? Aż przynajmniej padać przestanie?
Rzekła cicho.

Theo

- Cóż... chyba jednak zostanę - spojrzał na przemoczone ubranie - a może do przeznaczenie? - spojrzał na dziewczynę.

Kamdin

-Można wiedzieć, czyś także zakonnik z Świętego Zakonu?
Spytała cicho.

Theo

- Tak, nie wi... - w tej właśnie chwili, dotarło do niego iż nie ma na sobie płaszcza z herbem zakonu.
- Zgadza się, choć nie rozumiem czemu mówisz szeptem. To jakaś rzecz dziwna?- spojrzał na nią zaciekawionym spojrzeniem.